niedziela, 25 stycznia 2015

Od Viserysa Cd. Catherine

Popatrzyłem jak dziewczyna znika za drzwiami. Uśmiechnąłem się do siebie, po czym zacząłem powoli wracać do mojego mieszkania. Nie mieszkała daleko ode mnie. Mój dom oddalony był jakieś dwie ulice dalej. Przekręciłem zamek w drzwiach i wszedłem do środka. Szybko zdjąłem buty i zamknąłem za sobą drzwi. Na cztery spusty. Tak aby nikt nie mógł wejść.
Ruszyłem w głąb mieszkania, odkładając po drodze broń. Wszystko miałem poukładane i posegregowane. Rozciągnąłem się na kanapie, zamykając oczy. Współczułem Cathy. Wiedziałem jakie piekło musiała przejść. Odwróciłem głowę patrząc na starą rodzinną fotografię. Ja i Dany byliśmy wtedy dziećmi. Matka nosiła w łonie Wearysa, a ojciec obejmował ją ręką. Nie było go właściwie na tym zdjęciu. W przypływie furii wydrapałem jego twarz z fotografii. Nienawidziłem go, mimo iż miał całkowite prawo załamać się po takiej stracie. Odkąd się rozpił czułem do niego tylko wstręt i żal, za to że zaniedbał mnie i moją siostrę. Zmarszczyłem lekko brwi patrząc na zdjęcie. Wiele razy chciałem je wywalić lub zniszczyć, ale nie potrafiłem się z nim rozstać. To jedyne zdjęcie na którym była Dany i matka. Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi. Odstawiłem ramkę z zamkniętymi wspomnieniami i niechętnie wstałem wlokąc się do drzwi. Poczułem się dziwnie stary, przygnieciony przeszłością. Nie cierpiałem tego stanu u siebie, kompletnie nie pasował do mojego charakteru. Otworzyłem drzwi. Stała tam Catherine. Od razu uśmiechnąłem się, choć wyszło to raczej nieprzekonująco i sztucznie.
- Stęskniłaś się...?- zagadnąłem wesoło, ale dało się wyczuć w moim głosie głuchy podźwięk. Zamrugała zaniepokojona. Chyba nie takim spodziewała się mnie ujrzeć. Wyciągnęła dłoń w której ściskała trzy moje strzały.
- Wypadły przed furtką...- powiedziała wymijająco. Zerknąłem na swój kołczan. Nic nigdy z niego jeszcze nie wypadło. Przyjąłem jednak strzały z wdzięcznością.
- Wejdziesz?- zaproponowałem. Kiwnęła głową po krótkim namyśle. Weszła do małego pokoiku gościnnego, a jej wzrok padł od razu na zdjęcie.
- Napijesz się herbaty...?- spytałem zamykając drzwi.
- Tak...- powiedziała cicho. Ruszyłem do kuchni z której miałem widok na salon w którym siedziała. Rozpaliłem w piecu i postawiłem na nim czajnik napełniony wodą.
- To twoja siostra i matka?- usłyszałem jej głos. Potwierdziłem. Zamyśliła się, w momencie , w którym weszłem do pokoju. Nie mogła oderwać wzroku od wyskrobanej twarzy ojca. Uśmiechnąłem się do niej smutno.
- Nie zwracaj na to uwagi. - powiedziałem kładąc ramkę zdjęciem do dołu. - Był nikim.

Catherine?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz