piątek, 30 stycznia 2015

Od Celin CD Joffrey

Jego gra była intrygująca, a zarazem uspokajająca. Gdy grał "wychodziły" z niego wszelkie uczucia, choć dało się dostrzec jego perfekcyjnie dopracowane oponowanie. Był taki jakiś... inny, ale w dobrym znaczeniu tego słowa. Nie wiem, co skłoniło mnie wtedy, aby do niego podejść. Wydaję mi się, że kierowałam się zwyczajnym impulsem. Prawdą jest też, że od dawna brakowało mi towarzystwa i jakiejkolwiek rozmowy. Pewnie to też złożyło się na mój odważny czyn.
- Świetnie grałeś - odparłam lekko zmieszana
- Cóż za zaszczyt usłyszeć to z twoich ust, pani - powiedział sarkastycznie
Na moje policzki wpłynął bladoróżowy rumieniec, w wyniku czego odwróciłam trochę głowę. Po dwóch spokojnych wdechach znów spojrzałam na niego.
- Jak Ci na imię ? - spytałam z lekkim chłodem
- Joffrey. Jak wiesz, twoje imię znam księżniczko Celin -znów ten sarkastyczny ton- A to jest Yukiteru, mój towarzysz - dodał
- Miło mi. Jesteście tu nowi jak mniemam - odparłam
Skinął głową i przyjął jeszcze bardziej luźną pozycję. Był dość zamknięty w sobie i raczej nie wzbudzał nieufności.
- Długo grasz ? - z moich ust padło kolejne pytanie
- Wystarczająco długo, by zachwycać ludzi - sarknął
W odpowiedzi wywróciłam tylko oczami. Już zapomniałam jacy potrafią być ludzie.
- Mogę się dowiedzieć, kiedy planujesz następny występ, panie "zwinne palce" ? - zaśmiałam się

Joffrey  ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz