wtorek, 13 stycznia 2015

Od Aarona - misja 1

"Każda pra­ca jest dob­ra, o ile jest dob­rze wykonywana. "

- Aaron ! - w oddali niósł się krzyk mojego przełożonego - Choć tu ! -kolejny krzyk.
Niezadowolony ruszyłem w jego kierunku. Nie cierpiałem, gdy ktoś wydawał mi rozkazy. Kiedyś to ja będę wydawać jemu rozkazy, wtedy będę szczęśliwy.
- Tak ? - zapytałem znużony
- Musisz dotrzeć do Karnas i wrócić przed zmrokiem. Tamtejsi wojownicy potrzebują zapasów.. Już - krzyknął generał i odprawił mnie ręką.
Zapasów ? Umiałem polować, ale nie robić zapasy. Była godzina 13 , a Karnas było oddalone o 15 kilometrów od Szklanego Królestwa. Jakim cudem miałem dotrzeć tak daleko objuczony zapasami ? Ze złością zapakowałem to co uważałem za słuszne: chleb, warzywa, mięso i trochę wody. Nie miałem zamiaru odpuszczać - nie chciałem, by generał górował nade mną...
***
Przez całą drogę śledziłem słońce i co chwila przyspieszałem kroku. Miałem nikłe szanse, by wrócić do Imperium przed zmrokiem. Gdy dotarłem do rycerzy była 17, a słońce zachodziło o 19. Wiedziałem, że to starcie z generałem przegrałem. Nagle, stało się coś, co mnie uratowało. Kilka metrów ode mnie zobaczyłem księżniczkę Celin. Długo wahałem się czy podejść. W końcu, jak mam nie być chamski ? Chęć wygranej jednak przeważyła szalę.
-Wasza książęca mość - ukłoniłem się dość nisko.
-Słucham ? - zapytała
Opowiedziałem jej moją historię i obowiązek szybkiego powrotu. Nie raz musiałem hamować się i odpowiednio dobierać słownictwo. Nawet nie myślałem, że to takie trudne. W końcu księżniczka roześmiała się.
- Manti jest szybki - może Cię trochę "podwieźć", apotem do mnie wróci. Ja i tak tu zostaję - odparła po czym zawołała smoka.
Smok spojrzał na mnie podejrzliwie, ale już chwile później siedziałem na jego grzbiecie.
Nie miałem pojęcia, że jest taki szybki. Droga, która zajęła mi 4 godziny, Jemu zajęła niecałą godzinę. Gdy tylko zauważyłem szklany mur poprosiłem, żeby mnie wysadził. Nie chciałem, by generał dowiedział się o "nagięciu" zasad.
-Dzięki -szepnąłem, ale smok dawno odleciał.
Dziarskim krokiem ruszyłem w stronę wojowników, Wiedziałem, że igram z czasem, ale lubiłem to. Ten dreszczyk emocji i ludzki uśmiech gdy myśleli, że przegram. Żeby zrobić większe zaskoczenie stanąłem za plecami generała.
-Mówiłem ! Mówiłem, że mu się nie uda -  gadał do siebie jak najęty
-Nie sądzę - odparłem ukrywając złośliwy uśmiech
-Jak...
-Lepiej mi wierzyć, generale - zagroziłem żartobliwie, po czym oddaliłem się.
Zawsze wiedziałem ,że lepiej grać nie do końca fair...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz