Uspokoiłem
się po chwili.
- Chodź,
będziemy czekać za tamtymi skałami pod lasem. - powiedziałem. Cathy zrównała ze
mną krok. Zaczailiśmy się w tym miejscu.
- Gdzie twój
smok?- zapytała szeptem.
- Poleciała sprawdzić
czy w okolicy są jelenie.- odszepnąłem. - Pójdziemy za nimi do lasu, nie często
wychodzą na otwartą przestrzeń. Teraz możemy postrzelać do zajęcy. -
uśmiechnąłem się. Catherine wyjęła sztylety do rzucania.
- Będą dobre
na większe zwierzęta. - stwierdziłem. - Staraj się trafić w głowę. I nie celuj
zbyt długo, bo zwieją. - poleciłem. Czekaliśmy na te gryzonie pół godziny w
milczeniu. W tym czasie nałożyłem strzałę na cięciwę. W pewnym momencie
zobaczyłem dwie dorodne sztuki. Wyszły ze swoich norek niczego nie
podejrzewając. Delikatnie trąciłem Cathy a ona kiwnęła głową. Naciągnąłem łuk i
wypuściłem strzałę. Poszybowała nad trawą i trafiła zająca w łeb. Wierzgnął się
dziko i znieruchomiał. W tym czasie Catherine cisnęła nożykiem. Wbił się w
tylną łapę zwierzątka. Zaczęło uciekać kulejąc mocno. Wypuściłem za nim
strzałę, trafiając w kark. Cathy wyszła zza skał.
- Nie jest
źle. Spodziewałem się, że w ogóle nie trafisz. - powiedziałem stając obok.
- Dziękuję,
że we mnie wierzysz. - powiedziała sarkastycznie.
- Nie ma za
co. - uśmiechnąłem się i ruszyłem po zające. Spojrzała na dwa ubite zwierzątka.
Jeden z nich dostał strzałą w oko.
- Długo
polujesz?
- Od
dziecka. - odparłem. - To dobry sposób na zapewnienie jedzenia. Pamiętam jak
moja siostra chciała ze mną jeździć do lasu. Była za mała, więc zostawiałem ją w domu. Zawsze się wtedy
obrażała. Przechodziło jej kiedy wracałem do domu. - wspomniałem ze śmiechem.
Catherine?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz