Kolejny raz książę mnie zadziwił, nie patyczkuje się
chłopak, korzysta z każdej sytuacji, a na dodatek ten jego wzrok. Mogę
stwierdzić, że przeszył mnie on wręcz na wylot. Poczułam ciarki wędrujące po
moim ciele. To uczucie było u mnie tak rzadkie, że zapomniałam jak ono wygląda.
Nie spodziewałam się takiej reakcji, nie potrafi się uwolnić od królewskiej
tożsamości, chyba się pogodził, że na jego skórze wypalono koronę symbolizującą
władcę, odpowiedzialność i wyrzekniecie się własnego dobra na rzecz innych.
Nadal to w sobie dusi albo weszło mu to w krew i nie potrafi inaczej.
Wypowiedział tak mało: "zmieniłaś się", a
jednak nie wiem, czy to bardziej nie uderzyło mnie niż tona obelg, ah ta jego
świetna gra słów. Potrafi wybrać takie, które zdołają jeszcze do mnie dotrzeć.
Oczywiście, że nie odbieram ich pozytywnie, nie jestem narcystyczną świnią, bez
przesady. Przezwiska przyjmuje lepiej niż komplementy. Chyba lubi pozostawiać
ludzi w znaku zapytania, w pewnego rodzaju niepewności, znowu wyszedł, tak wiem
teraz przesadziłam, następnym razem pewnie wyjdę z czymś jeszcze gorszym.
Znowu ta cisza. Kiedy myślę "ta", nie mam
namyśli niczego złego, ponieważ cisza jest dobra. Cisza, jest dobra kiedy
przychodzi czas na refleksje, chyba właśnie ten czas wszedł kiedy księciunio
wyszedł. Ta sytuacja daje mi taką ciszę. Zazwyczaj co by się nie działo nie
przesiaduję w czterech ścianach gapiąc się w sufit, tylko idę na ostry trening
lub na kolejne aranżowanie śmierci. Mimo tego, że chwile takie jak ta
przepełnione ciszą i moimi myślami były dosyć rzadko występujące w moim życiu,
to wiem, jak się w nich należy zachować.
Zmieniłam się... Tak to prawda, zmiany zazwyczaj są
źle postrzegane wśród ludzi, a osoba która się zmieniła, w tym przypadku ja,
zazwyczaj jest tak ślepa i zaintrygowana nowa sobą, że twierdzi, że zmieniła
się na lepsze.
Tak to wygląda z perspektywy ludzi, którzy
przyglądają się zmianie innych osób. Podoba mi się wyzbywanie idiotyzmu z tego
świata. Może nie do końca idiotyzmu, bardziej wywyższania się z niczego, pozerstwa,
egoizmu, pychy i wielu innych złych cech, które były w posiadaniu ludzi, którzy
zginęli z udziałem mojego sztyletu. Owszem, można porównać mnie do nich, można
uznać mnie za kogoś gorszego od nich, ale to nie ja gwałcę i zabijam
niewinnych. Tak, oczywiście możecie powiedzieć, że ci których zabiłam byli
niewinni, ale ja mam swoje umiejętności, źródła z których widzę całe zło i
dobro, które ktoś uczynił. Jestem niczym bogini sprawiedliwości z opaską na
oczach i wagą w ręku, no może jestem odrobinę bardziej brutalna. Tych bardziej
winnych lubię pomęczyć własnymi torturami. Nie zabijam tych, którzy są dobrzy,
sprawiedliwi, tych którzy nie patrzą na własne dobro, ale na czyjeś. Takich
ludzi cenię i szanuję. Może jestem nowoczesną odmianą Robin Hood'a? Zabiera
bogatym oddaje biednym. Zdarzyło mi się wiele okazji, gdzie pozbywałam się
lordów, po czym rozdawałam ich majątek biednym. Tak na prawdę oddałam im to co
on im zabrał. To nie jest do końca tak, że czynię tylko i wyłącznie zło. Nie
oszukujmy się, nie wyzbędę się człowieczeństwa, jak bardzo bym chciała. Mogę je
ukrywać, ale sama zawsze w pewnym stopniu je odczuje. Dlatego panuje nad
emocjami. Może znowu się zmienię? Może zmienię się na lepsze? Kto to wie? Mogę
przyrzekać ci zmianę, patrząc Ci głęboko w oczy, ale jutro to jutro. Sama już
nie potrafię rozszyfrować siebie. Nie zamknęłam się tylko i wyłącznie przed
światem zewnętrznym, ale tez nad sobą.
"Ten, który walczy z potworami powinien zadbać,
by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań
spogląda również w nas."- ten cytat świetnie odnosi się do mnie, ale nie
potrafię jakoś wdrążyć tej myśli w zasadę, jakieś motto mojego życia. Chyba
stałam się częścią otchłani. Można też uznać, że się zgubiłam, czemu nie? No
przypuśćmy, ze zgubiłam się w labiryncie życia, ale co z tego? Czy ktoś mi
pomoże? Właśnie, nikt. Sama stworzyłam siebie, nie ma już czasu na zmiany
jeżeli chce znaleźć drogę, muszę użyć tego co już mam w kieszeni. Liczenie na
kogoś w tak ważnych dla nas sytuacji, często okazuje się błędem, ponieważ nie
zawsze dotrzymują słowa.
Mogę też winić ludzi za zło którym jestem
wypełniona, ale kiedy powiem to komuś odpowie mi pewnie: --"Tak,
oczywiście! Wiń każdego tylko nie siebie."
Dlatego pozwalam ludziom myśleć o mnie co chcą,
ponieważ żadne moje tłumaczenie nic nie da, przecież jestem zabójczynią, tylko
to się liczy w oczach innych.
Księciunio też nie jest taki sam. kiedy byliśmy
dziećmi nie było dzielenia, bo nie było wtedy widoczne kim tak na prawdę
jesteśmy, a raczej będziemy. Też się zmienił. Nie zostawiajmy tutaj nikogo bez
winy, skoro już ja zostałam omówiona przejdźmy do księcia.
Arsen, nie mówię że jest egoistą, że jego szpik jest
wypełniony złotem i cynizmem, ale to widać, że jest księciem tego nie ukryje.
Może nie chodzi mi o to, że jest wygodny, ale świadomość tego, że może być wszędzie,
bo jest księciem, jest. Świetnie, cieszę się, że zna swoje prawa i takie tam,
ale jeśli chciałby żyć normalnie to wiele królewskich cech mu nie pozwoli.
Arsen ma podobny problem do mnie. Brakuje nam
odpowiedniego słuchacza, do tego abyśmy mogli mu wszystko opowiedzieć i mieć
możliwość poczucia tej ulgi, uwolnienia się od zbędnych myśli, bo lepiej jest z
kimś porozmawiać.
Tylko, że jest jeszcze coś, jemu zaczyna to
przeszkadzać, ja to widzę, a ja jeszcze jakoś to znoszę.
Nie dziwię się, on przebywa w gorszym środowisku,
gdybym ja miała tutaj żyć nie wiem w jak fatalnym stanie psychicznym bym była.
Ode mnie wymaga tylko jedna osoba, ja.
Od niego? cała rodzina, dwór, nie wspominając o
królestwie. On ukrywa stan w którym tkwi, inni wielokrotnie go prowokują,
dlatego ucieka gdzieś ze smokiem, ponieważ stwierdza podobnie jak i ja, że
ludzie to zazwyczaj problem.
Niech tylko przyjdzie czas, jak będę musiała
wreszcie stąd wyjść, zabiorę stąd księciunia. No chyba, że będzie bał się
później reakcji ojca i takich innych. Chyba przez księciunia dziś nie zasnę.
-Dzięki- odparłam pod nosem.
Zapadł mrok. Za oknem widziałam tylko gwiazdy
rozproszone po niebie. Jeżeli zostanę w tym łóżku, będę tylko gnębiona przez
myśli, bo wiem, że i tak nie zasnę. Mimo nogi postanowiłam opuścić pokój.
Przemierzałam długi, wąski hol. Słyszałam tylko
taszczenie mojej usztywnionej nogi, jak gips niezdarnie uderza o ziemię i mój
spokojny oddech, tak spokojny. Jakoś nie miałam ochoty zaglądać do każdej
komnaty, ponieważ może trafiła bym na niewinnego króla trwającego we śnie i nie
wiadomo jak już by się nie obudził o świcie. Chęć jego śmierci jest ogromna,
ale świadomość, że to zrobię, ale nie dziś jest wystarczająco silna aby ją
pohamować. Już nie wspominając o księciuniu, który nawet kiedy go nie ma mnie
powstrzymuje.
W końcu odnalazłam drzwi na, których tak mi zależało
w tym momencie. Na ich widok uśmiechnęłam się i pewnie nadusiłam na klamkę. Te
świeże powietrze, niebo zaścielone przez gwiazdy. Przez chwile nawet zdołałam
przywrócić wewnętrzny spokój. Jeśli dobrze pójdzie będę mogła patrzeć na to
piękno nawet wtedy kiedy noc przeobrazi się w dzień, niczym kokon w motyla.
Pomyślałam tak, dopóki nie poczułam przeszywającego bólu nogi. Nie rozumiałam
co jest z nią nie tak? Przecież się goi, więc dlaczego czuję tak ogromny ból
jakby ponownie przeszywała ją strzała. Powoli opadłam na zimny bruk.
-Będę miała okazję patrzeć, jak noc staje się dniem,
bo chyba nie dam rady wrócić do komnaty- zaśmiałam się. Chciałam to mam.
Zapewne, jak księciunio rano zobaczy puste łóżko, od razu pobiegnie sprawdzić,
czy jego ojciec nadal oddycha. Jeszcze przed chwilą byłam pełna sił, teraz moje
powieki się zamykają, to wszystko przez ten ból. Byłam już pół przytomna, kiedy
zerwał mnie trzepot skrzydeł smoka. Spojrzałam między barierką na balkonie.
Księciunio przyleciał ze swoim smoczkiem, westchnęłam głęboko. Byłam pewna, że
mnie nie zauważy, więc przygotowywałam się na noc spędzoną tutaj. Wślizgnęłam
się na ławkę ze skały i odwróciłam plecami do księciunia, który po chwili
zniknął.
-Wokół tyle komnat, a ja śpię na balkonie- zaśmiałam
się i czekałam na znieczulający sen.
-Scarlett Asgard- poczułam lekkie szarpanie za
ramię.
(Arsen?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz