Dziś pozwoliłam sobie postać trochę dłużej
niż zwykle, przed południem ubrałam się i wyszłam na targ po warzywa. Wtedy
jeszcze nie wiedziałam, że ten dzień na długo zapadnie mi w pamięci.
Po drodze do mojego celu na ulicy
spotkałam grupę ludzi grających na instrumentach smyczkowych. Ominęłam ich,
nawet nie odwróciwszy się w ich stronę.
Rozglądałam się po straganach szukając
świeżych jabłek. Pakowałam właśnie owoce do koszyka gdy moich uszu dobiegła
muzyka... Z zaskoczenia upuściłam owoce i bez zastanowienie ruszyłam w kierunku
doskonale znanej mi melodii.
-Panienko, a kto za to zapłaci! -
Usłyszałam za sobą krzyk sprzedawcy.
Jednak nie zwróciłam na niego uwagi.
Dawniej moja matka pracowała jako
skrzypaczka w orkiestrze na dworze króla. Grywała na bankietach, weselach i
wielu innych uroczystościach. Nie pamiętam jej już prawie wcale, miałam 7 lat
gdy zginęła, ale tą melodię rozpoznam wszędzie. Nieważne jak źle ktoś miałby ją
zagrać, nieważne jak zmieniona by nie była… Uwielbiałam słuchać jak gra moja
mama, zawsze gdy ja kładłam się spać ona zaczynała ćwiczyć. Ta melodia podobała
mi się najbardziej, gdy jej to powiedziałam ona uśmiechnęła się do mnie
porozumiewawczo, powiedziała mi wtedy, że ona też uwielbia ten utwór i, że
nauczyła się go od swojego taty. Nie znam tytułu tej pieśni, ale wiem, że ma
ona ogromne znaczenie nie tylko dla mnie, ale dla całej naszej rodziny… Ostatni
raz mama grała tą pieśń na pogrzebie dziadka, później ja grałam ją na jej
pogrzebie…
Łzy płynęły mi do oczy na te wspomnienie.
To było jak sen, ten kto to grał, grał to niemal tak samo jak ona, niemal tak
samo jak ja…
Stanęłam za jakimś budynkiem i słuchałam.
Po jakimś czasie nogi się pode mną ugięły i musiałam uklęknąć. Objęłam rękoma
kolana i płakałam. Chciałam się wychylić, zobaczyć kto tak pięknie gra, lecz
bałam się. Nie wiem czego, może tego, że zobaczę tam moją matkę grającą jak
kiedyś? Nie, bardziej bałam się chyba tego, że jej nie zobaczę… Pierwszy raz od
dawna nie czułam obecności innych, nie zauważałam jak się na mnie dziwnie
gapią, a pewnie się patrzyli. Nie zastanawiałam się wtedy dlaczego nikt nie
pomógł płaczącej na ulicy, samotnej dziewczynie. Wtedy liczyła się dla mnie
tylko ta melodia i moje wspomnienia. To dziwne, ale wtedy pierwszy raz od dawna czułam się wolna, nie ukrywałam
moich uczuć, nie starałam się być silna, chciałam wtedy tylko tego aby moi
rodzice wrócili…
W końcu jednak się odważyłam, wyjrzałam na
ulicę aby zobaczyć muzyka. Stało się tak jak myślałam, nie zobaczyłam matki.
Zobaczyłam młodą dziewczynę, której gra
mnie oczarowała. Była ona tak pochłonięta tym co robi, że nawet nie zauważyła
jaki tłum się wokół niej zebrał.
Wtedy nasze spojrzenia na moment się
spotkały. Patrzyła ona w moje załzawione oczy, widziała mokrą od łez twarz. Na
moment wydawało mi się, że próbuje mi ona coś powiedzieć, jej oczy były pełne współczucia,
ale też dodawały mi otuchy. Stałam tak przez kilka sekund i ponownie się
schowałam. Nie mogłam znieść tego spojrzenia. Dziewczyna jednak wydawała się
mówić „Nie martw się, ona jest z Tobą” . To wyczytałam z jej emocji i
spojrzenia.
Gdy melodia się skończyła zebrałam w sobie
resztki odwagi i postanowiłam do niej podejść. Otarłam łzy i pewnie wyszłam na
rynek, lecz jej już nie było…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz