Zamknąłem drzwi za dziewczyną i wróciłem do salonu.
Pozbierałem naczynia, umyłej je i odstawiłem do kuchni. Przez okno jeszcze
dostrzegłem, jak Cathy rozmawia z pewnym mężczyzną. Zbyt sympatycznie, to nie
wyglądało. Postanowiłem się nie mieszać. Ten jeden raz nie wtykać nosa w życie
innych. Chcąc odpędzić myśli od mojej rodziny, położyłem się spać.
* * *
Wstałem wcześnie. Na dworze słońce dopiero wschodziło.
Pogoda dopisywała, a ja nie miałem żadnych konkretnych obowiązków. Dlatego
właśnie zamierzałem wybrać się na polowanie. Zabrałem łuk, strzały, sztylety i
nóż myśliwski. Na zewnątrz czekała już Netflix.
~Daleko odlatujemy od miasta?~ usłyszałem jej głos.
- Tak. Zamierzam spędzić cały dzień w plenerze.- zaśmiałem
się i poklepałem torbę z naszykowanym wcześniej prowiantem. Już miałem
wskakiwać na grzbiet smoczycy, gdy poczułem na sobie czyjeś spojrzenie. Odwróciłem
się i spojrzałem prosto w oczy Cathy.
- Dzień dobry. Nie spodziewałem się spotkać panienki o tak
wczesnej godzinie. - uśmiechnąłem się do niej życzliwie. Skrzywiła się lekko.
- Moja decyzja o której wstaję. - mruknęła. - Gdzie się
wybierasz? - dodała zaraz potem ciekawsko.
- Na polowanie. Zechcesz mi towarzyszyć? - zaproponowałem. -
Miło się czasem wyrwać od zgiełku miasta.
Catherine?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz