Zrobiło mi
się ciepło na to wspomnienie, czasami żałowałam, że nie mam rodzeństwa, ale
biorąc pod uwagę moje przeżycia… Nie, nie chciałabym takiego losu dla kogoś
innego.
Polowanie
trwało do późnego wieczoru, ale nie nudziłam się. Tak jak się spodziewałam nie
złapaliśmy dużo, w końcu, jak to stwierdził Vis, ‘odstraszałam wszystkie
zwierzęta’. Nie wiem czy to był komplement czy obelga i nie zastanawiałam się
nad tym.
-Wracamy? –
Zapytałam.
-Jak chcesz,
możemy urządzić ognisko, niedaleko jest spora polana… - Zaczął z typowym dla
siebie uśmieszkiem .
-Nie spieszy
mi się, więc mogę zostać. – odparłam obojętnie.
W zasadzie
nie chciałam siedzieć tu dłużej, polowania okazały się dla mnie strasznie
nudne, ale nie chciałam też wracać do pustego domu.
Chłopak po
drodze nazbierał uzbierał drewna i szybko rozpalił ognisko. Usiadłam na ziemi o
oparłam się o smoczycę, która położyła się za mną.
-Jak Ci się
podobało Cathy? –Zapytał chłopak.
-Emm,
szczerze? – Zapytałam zmieszana.
Chłopak w
odpowiedzi skinął głową i wyraźnie niecierpliwy czekał na odpowiedź.
-nie bardzo…
– Odpowiedziałam.
-O, może
następnym razem będzie lepiej.
Przytaknęłam
skinieniem głowy. Niech on się nie łudzi, że będzie jakiś następny raz. Dzisiaj
odkryłam, że nienawidzę polować. Nienawidzę chodzić po lesie i czekać godzinami
aż coś się napatoczy. O nie, to nie dla mnie. Moje ręce nie są stworzone do
przelewu krwi.
-Powiedz
Vis, co się teraz dzieje z Twoją siostrą?
-Właściwie
to nie wiem, zostawiłem ją pod opieką pewnej bibliotekarki, ale nie martwię się
o nią. – Odpowiedział z uśmiechem.
-A nie
tęsknisz za nią? Ja bym chyba nie wytrzymała takiej rozłąki… - myślałam na głos…
Viserys ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz