wtorek, 13 stycznia 2015

Od Elizabeth Misja 2

Słoneczne, ciepłe popołudnie bez nawet najmniejszego wietrzyku. Dzień idealny na przejażdżkę wraz z Harco. Tym bardziej, że nie latałam z nim od paru dni, byłam zbyt zajęta pracą... a dziś skończyłam ją wcześniej. Czemu więc nie skorzystać z okazji i nie polatać trochę ze swoim smokiem? Nie ma żadnych przeciwwskazań.
Tak więc, gdy tylko weszłam do swojego pokoju w pałacu, rzuciłam się od razu na szafę by przebrać się w coś bardziej odpowiedniego na smocze przejażdżki niż obecnie założony przeze mnie fartuch pomocniczki kucharza. Jest on co prawda w miarę wygodny i świetny do kuchni, jednak ja sie do niej teraz nie wybieram. Bardziej odpowiednim strojem na teraz jest prosta bluzka i spodnie. Je więc ubrałam, po czym bezzwłocznie wyszłam z pokoju biorąc ze sobą ulubiony przysmak Harco - kawał mięsa wołowego w skórzanym worku(to drugie, rzecz jasna po to bym mogła jakoś przenieść posiłek).
Po... może jakiejś godzinie spaceru doszłam w końcu do pieczary smoków Eteru, w której mieszka mój smok.
- Harco, jesteś?! - zawołałam gdy tylko wkroczyłam do jaskini rozglądając się za swoim gadem. Tej jednak cały czas się nie pojawiał... weszłam więc nieco głębiej, lecz tam również go nie dostrzegałam. Zazwyczaj przychodzi od razu... czyżby się obraził, że go nie odwiedzam? Nie sądzę, w końcu wie, że dopiero co dostałam awans i chcę utrzymać o sobie dobrą opinię... zawołałam go ponownie, ale i tym razem mi się nie udało.
W takim razie, zostawiłam mięso na ziemi i ruszyłam w drogę powrotną, nie doszłam jednak z powrotem do zamku gdyż zatrzymała mnie grupka ludzi widocznie kogoś poszukujących. Podeszłam do nich zaciekawiona.
- Kogo szukacie? - spytałam. Z tłumu wyszedł jakiś mężczyzna, którego poznałam dopiero po chwili.
- Naszych smoków... wszystkie poznikały i nie wiadomo gdzie są. - powiedział do mnie. - a do tego w okolicy rano widziano łowcę... - dodał i wrócił do nawoływania swojego smoka. Teraz i ja się zmartwiłam... co jeśli Harco został złapany? Mimo to zrezygnowałam z szukania go razem z resztą, wszyscy nawzajem sie przekrzykują, i jak tu Harco ma mnie usłyszeć? Moje struny głosowe nie są przystosowane do wrzasków.
Nagle usłyszałam za plecami jakiś cieniutki głosik, odwróciłam się w jego stronę lecz nikogo za mną nie było...
- Hej! - zawołał znów. Spojrzałam się w dół, a pode mną stała... mała wiewiórka próbująca zwrócić moja uwagę. Tak, mała, ruda wiewiórka z ogromnym i puszystym ogonem! Mimo jej wizerunku stwierdziłam iż może warto zwrócić na nią uwagę. - tak, ja! Spójrz na mnie!
- Już... już. Bez nerwów. - powiedziałam biorąc ją na ręce. – o co chodzi? - spytałam.
- Widziałam twojego smoka - zawołała. Ciekawa jestem, skąd wiedziała jak on wygląda, ale takie małe stworzonka zapewne nie raz widzą ludzi jeżdżących na tych ogromnych gadach.
- Tak? Gdzie... kiedy? - zaciekawiłam się.
- Chwile temu, biegł przez pole i mamrotał coś pod nosem... w zasadzie to chciałam go zatrzymać ale te jego wielkie łapy... bałam się, że mnie zdepcze więc odpuściłam. - odrzekła mała po czym pozwoliłam jej zeskoczyć. Byłam bardzo rada z tego, jak prosto poszło mi odnalezienie informatora, ale pozostaje jeszcze kwestia wykorzystania wiedzy. W końcu, pól jest tu więcej niż jedno. Na początek wybrałam do najbliższe.
Gdy tylko dotarłam na miejsce, od razu zobaczyłam ślady obecności smoka, lecz nie jednego, a wielu. Część plonów była zupełnie zdewastowana... powyrywana z ziemi, zdeptana i połamana, a część nawet spalona. Zaczęłam kroczyć tą ścieżka zniszczenia aż do momentu, w którym zobaczyłam czarną plamkę na horyzoncie.
- Harco! - zawołałam gdy tylko zobaczyłam smoka w oddali, a ten od razu wstał i pobiegł w moja stronę. Po krótkiej chwili się spotkaliśmy.
- Po coś tu przyszedł? - spytałam.
- Nudziło mi sie w pieczarze... - oznajmił obojętnym tonem i ustawił się bokiem pozwalając mi na siebie wsiąść. Zawiózł mnie do reszty.
- A wy? - gady tylko się na mnie spojrzały i zdaje się, że wróciły do właścicieli.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz