Dziwny
chłopak, wyglądał jak bezdomny. W sumie to on chyba był bezdomny. Nie interesowało
mnie to. Chciałam go tylko zaprowadzić do kogoś od administracji żeby się nim
zajął. Poszliśmy więc w milczeniu do zamku, ani on, ani ja nie wykazywaliśmy
wielkich chęci do rozmowy. Cisza nie była niezręczna, wydawało mi się, że
chłopak z natury nie jest zbyt przyjazny i rozmowny. Ja jednak nie mogłam się
powstrzymać od zadania jednego pytania.
-Jak masz na
imię? – Oznajmiłam typowym dla siebie oznajmującym tonem.
Jakoś nigdy
nie przychodziło mi łatwo prosić innych o jakieś informacje, nawet Janie najzwyklejsze
jak imię czy wiek. Nigdy nie prosiłam, zawsze wymagałam.
-Jakoś nie
sądzę, że powinno Cię to interesować. – Odpowiedział oschle.
-Nie
powinno, ale interesuje, cwaniaku. - mruknęłam
Dalszą drogę
milczałam, nie będę rozmawiać z takim chamem.
-Dzień dobry
Catherine.- Powiedział jeden z urzędników.
Nie
odpowiedziałam, byłam zbyt zdenerwowana. Nienawidziłam jak coś szło nie po
mojej myśli.-Musisz się
tu zarejestrować, pokażą ci tu wolne kwatery i możesz też się tu zatrudnić.
-Dlaczego to
dla mnie robisz? – Zapytał.
Właśnie, po
co? Nie pomagam ludziom, nie wdaję się w ich problemy… Znowu ta cholerna
umiejętność. Ciężko jednak ignorować innych jeśli czyje się ich wszystkie bóle.
Ten chłopak przeżył coś co do dzisiaj sprawia mu ogromny ból, coś przez co
cierpi. Dlatego się nim zainteresowałam. Chcę się dowiedzieć co może aż tak
wpłynąć na uczucia innych. Co może być przyczyną aż takiego nieszczęścia? Lecz
nie powiem mu tego, uzna mnie za dziwaczkę.
Wprowadziłam
się do Szklanego imperium nie tylko ze względu na Nebulę i jej bezpieczeństwo,
chcę tutaj poznać siebie i swoje moce. Wychowano mnie bowiem w domu, w którym
nikt nie miał takich zdolności jak ja. Nie spotkałam jeszcze nikogo, kto
potrafiłby pomagać psychice innych. Więc muszę się uczyć na własną rękę.
-Może jestem
po prostu dobrym członkiem, który nie lubi patrzeć na cierpienie innych? –
Zapytałam, sama w to nie wierząc.
Chłopak
roześmiał się gorzko i niema się nie zakrztusił.
-A tak
poważnie?
-Chcę poznać
Twoje imię. – Odpowiedziałam krótko.
-Tylko tyle?
To od początku było twoim celem?- dziwił się.
Wzruszyłam w
odpowiedzi ramionami.
-Aron. Aron
Westfall.
Dowiedziawszy
się tego odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do domu.
-Hej, a ty? –
Zawołał za mną,
-Co ja?-Jak masz na
imię, wiesz mogę jeszcze czegoś potrzebować, muszę wiedzieć do kogo się zgłosić.
-Catherine
Foy, ale nie licz na moją pomoc.
Aron?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz