Gdy na horyzoncie pojawiły się pierwsze promienie światła, w ich blasku ujrzałam piękny pałac z białej cegły. Aż przystanęłam z podziwu.
- Muszę go namalować... - szepnęłam ni to do siebie, ni to do olbrzymiego towarzysza
_Ale chyba nie teraz?_ Smok wyglądał na zaniepokojonego. _Jesteś wyczerpana, głodna i zziębnięta, powinniśmy wreszcie dojść do tej osady, udać się na jakiś posiłek i znaleźć dom dla siebie. A tymczasem ciągle włóczymy się po coraz to nowych regionach. To niebezpieczne._
- Może i tak... - przyznałam niechętnie - Jednak wędrówka jest czymś pięknym! Mozolna wspinaczka pod górkę, dla chwili ekstazy na samym syczcie i przyjemny marsz w dół. Malownicze polany, jeziora, ośnieżone zbocza, rwące strumienie i powolne rzeki. Zielone korony drzew, czerwień jabłek. Różnobarwne ptaki! Kwiaty! Motyle! Smoki! Nie uważasz, że szkoda porzucać to wszystko dla wygodnego domku?
_Nie jadłaś nic od tygodnia. Nie spałaś przynajmniej od dwóch dni._ Hikari zrobił groźną minę _Idziemy do miasta, dziecko! Nie chcę byś mi tu z głodu zginęła! Ten tryb życia ci nie służy!_
Westchnęłam ciężko i ruszyłam w dalszą drogę, tęsknie spoglądając na zamek.
Przed wejściem do osady zatrzymałam się i poprosiłam Hikari'ego, by tu zaczekał. Nie wiedziałam jak ludzie zareagują na obecność smoka, choć mój Mistrz zapewniał, że w tych rejonach żyją w zgodzie z ludźmi. Niemniej poszukiwania dachu nad głową zaczęłam sama. Po kilku okrążeniach po osadzie doszłam do wniosku, że nic tu sama nie zwojuje i będę musiała kogoś spytać. Podeszłam więc do przypadkowej osoby.
- Przepraszam - powiedziałam spokojnie. - Czy możesz mi powiedzieć, gdzie znajdę jakiś nocleg dla mnie i dużego zwierzęcia?
(Ktoś?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz