-Cóż…
Urodziłem się tutaj, już od urodzenia wszyscy wiedzieli, że będę
najprzystojniejszym mężczyzną w mieście, naprawdę, byłem bardzo ślicznym
dzieckiem. W głównym holu zamku jest nawet mój portret z tamtych czasów, jak
już zaczniesz chodzić to z chęcią Ci go pokażę…
-Chodzi mi o
to jaki naprawdę jesteś, księciuniu. – przerwała mi.
-A… no tak.
Chociaż w sumie to jaki jest sens opowiadania o sobie, komuś, kto już doskonale
wie jaki jestem? No wiesz, narcystyczny, zadufany w sobie…
-Masz zamiar
cały dzień tak ględzić? – Powiedziała przewracając oczami.
-Co mam Ci o
sobie powiedzieć? – Zapytałem zrezygnowany.
Odpowiedzi
się nie doczekałem, Scarlett wzruszyła tylko ramionami.
-Nie chcę
się nad sobą użalać, ale moje dzieciństwo też nie było tak różowe jak myślisz.
Nie chciałem być tym kim jestem.
-No tak, w
końcu to takie straszne być księciem, który ma wszystko czego dusza zapragnie. –
Przerwała mi znowu.
-Żebyś
wiedziała… Ty jesteś tym kim chcesz być, możesz być kim chcesz być. Ja muszę
wszystko robić idealnie, muszę mieć nienaganną opinię. Znałem twojego ojca.
Często pomagałem jego strategom. Naprawdę nie wiedziałem, że taka była jego
śmierć. Teraz już wiem czemu mój ojciec za wszelką cenę chciał mnie odciągnąć
od wojska. Po tym co dzisiaj usłyszałem wszystko składa mi się w logiczną
całość. Ale to co zrobił mój ojciec nie usprawiedliwi tego co Ty chcesz zrobić.
-Ja chcę
tylko sprawiedliwości… - Odpowiedziała.
-Ja też, ale
życie nie jest sprawiedliwe. Ten kto Ci tak powiedział, kłamał w żywe oczy. Chcesz
ukarać króla, ale jak? Chcesz go wpakować do więzienia? On ma na swoim koncie
więcej żyć niż tylko to, które należało do twojej rodziny. Z jego polecenia
zginęło wielu niewinnych, ale co z tego? Mój ojciec nie jest dyktatorem, pomógł
temu miastu, otworzył je na innych… Czy może chcesz go zabić? To również będzie
bezcelowe. Nie zdołasz się do niego nawet zbliżyć. A jeśli nawet Ci się to uda
to przypłacisz to swoim życiem. Tego chcesz? Zabić kogoś po ty aby samemu
zginąć? Tak ma wyglądać twoja sprawiedliwość? Zastanów się Scarlett.
-Zamknij
się. – syknęła. – Wynoś się stąd. – powiedziała spokojnie.
Jak
powiedziała tak zrobiłem.
Wyszedłem z
komnaty ze stoickim spokojem. Wróciłem w swojego pokoju i z całej siły walnąłem
w ścianę, aby rozładować emocję. Jakaś dziewczyna planuje napaść na mojego
ojca. Ale ile w tym jest prawdy? Czy naprawdę ma zamiar to zrobić? Czy
powinienem komuś o tym powiedzieć? Cholera, jest w niej coś co mówi mi, żebym
tego nie robił. Intuicja mówiła mi żebym milczał jeszcze trochę…
Scarlett ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz