Na ścianach teatru pojawiły się obrazy, nie byle jakie z resztą. Przedstawiały różne rzeczy, od pięknych krajobrazów po zwykłe ulice Imperium. Zatrzymałem się przy jednym z nich. Ukazywał zachód słońca nad jakimś jeziorem.
- Podoba się?- usłyszałem za plecami damski głos. Odwróciłem się i spojrzałem na malarkę i autorkę obrazów. Dziewczyna była wysoka, miała czarne włosy i bladą cerę. Skrzyżowałem ramiona.
-Mogą być, choć nie znam się za bardzo na malarstwie. - odparłem. Mój głos był jak zawsze chłodny i pełen rezerwy. Nie szkodzi, nie czułem potrzeby bycia miłym.
- Czym się zajmujesz?- zapytała od niechcenia.
- Gram na pianinie. - odpowiedziałem krótko. - Jak się nazywasz? - spojrzałem na dziewczynę.
- Argona. A ty...
- Joffrey. - przerwałem jej odpowiedzią w połowie pytania. Podszedł do nas szef teatru.
- Wszyscy już przyszli. Możesz iść zaczynać. - zwrócił się do mnie.
- Rozumiem. - nawet na niego nie spojrzałem. Wszedłem na scenę i usiadłem przy instrumencie. Ludzie ucichli po kilku pierwszych taktach, słuchając jak gram. Ten ich niemy zachwyt mnie bawił.
Kiedy skończyłem ukłoniłem się sztywno i znikłem z ich oczu nagradzany oklaskami.
- Całkiem nieźle. Ile czasu już grasz?- zapytała.
- 15 lat. - mruknąłem kierując się do wyjścia.
Argona?
Matko! Mirai Nikki <3 Nie wiedziałam, że na pianinie się da...
OdpowiedzUsuń