niedziela, 15 lutego 2015

Od Joffrey'a Cd. Argony ~ Wyprawa

Chorągwie szarpane przez wiatr na terenie wroga wyglądały głupio. Każdy wielki lord chwalił się swoim pięknym proporcem lecz sam nie stawał do bitwy. Wśród ty powiewających szmat dostrzegłem herb królestwa w którym się urodziłem. Był nieco zmieniony, ale nadal rozpoznawalny. No tak, nie ma się co dziwić. W końcu uważali że zabijanie smoków jest potrzebne. Przez nich zginęła Alayne, i król, i królowa i moi rodzice. Czułem się jakby ktoś dał mi niepowtarzalną szansę na dopełnienie zemsty. Yukki mało się nie wyrywał do tych legionów. 
- Dalej przyjacielu. Zmiećmy ich z powierzchni ziemi. - krzyknąłem. Smok palił wszystkich którzy próbowali nam stanąć na drodze. Kątem oka dostrzegłem Argonę. Wśród walczących wypatrzyłem znajomą mordę, która prześladowała mnie co noc. Kat stał niedaleko jakiegoś tłustego lorda. Spadłem na nich z nieba, jak jastrząb spada na mysz. Yukiteru zajął się grubasem a ja złapałem za przydługie włosy drugiego mężczyznę.
- Litości!- zawył patrząc jak odchylam rękę z berdyszem.
- Nie. - powiedziałem cicho mrużąc oczy. - Nie miałeś jej dla dziewczynki, którą wieszałeś. -dodałem wykonując potężny zamach. W jego oczach widziałem przerażenie. Chwilę potem znów byliśmy w powietrzu. Trzymałem odciętą głowę za kudły jako makabryczne trofeum. Jego mina była taka zabawna! Wybuchnąłem śmiechem patrząc w jego szklane, martwe oczy. Argona podleciała do mnie zaniepokojona.
- Joffrey...-zaczęła. Przeniosłem na nią wzrok. Mocniej ścisnąłem głowę jakby chciała mi ją zabrać. Opamiętałem się po dłuższej chwili. Spojrzałem z pogardą na głowę kata i cisnąłem ją w dół.
- Kopnął stołek na którym stała. - powiedziałem tylko patrząc jak ucięty łeb spada w wir walki.

Argona?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz