wtorek, 17 lutego 2015

Od Argony cd. Joffrey'a ~ Wyprawa

Spojrzałam w ślad za uciętą głową. Chłodno.
- Rozumiem... - stwierdziłam cicho i niepewnie. - Ale nie powinieneś się tym tak ekscytować. Jest jeszcze wielu wrogów do zabicia. Nie powinieneś wyróżniać tych parszywców swoją uwagą.
Widać było, że moje słowa nieco go zdziwiły, ale nie przeszkodziło mu to w kontynuowaniu dzieła zniszczenia.
- Coś jeszcze? - zapytał, z trudem utrzymując Yukkiteru na wodze.
- Nie - przyznałam. - Spotkajmy się wieczorem w obozie, okej?
Nie odpowiedział. Ruszył z nowym impetem na tłum zbrojnych. Pokręciłam głową. Nic tu po mnie.
~ Po nas ~ poprawił Hikari
- Wracamy! - zakomenderowałam i zwinnie zawróciliśmy w powietrzu do obozu.
***
Wieczorem, gdy pierwsza bitwa zakończyła się, a żołnierze powrócili do obozu, zajmowałam się pomocą rannym. Nie byłam w tym zakresie zbyt wykwalifikowana, ale dawałam sobie jakoś radę. Mogłam przynajmniej częściowo ulżyć cierpiącym. Mogłam zaśpiewać kołysankę najciężej rannym.
W pewnej chwili do namiotu szpitala polowego wszedł raźnym krokiem Joffrey. W oczach nadal miał dzikie błyski, a po ustach błądził niepokojący uśmiech. Widząc mnie skierował ku mnie swoje kroki.
- Chciałaś się spotkać - powiedział spokojnie, mimo wskazującej na coś zupełnie innego mimiki twarzy.
- Tak, ale nie tutaj. - skończyłam opatrywać ranę mojego aktualnego pacjenta i ruszyłam do wyjścia. - Choć.
Razem poszliśmy na pobliskie wzniesienie, z którego widać było całe pole bitwy. Dopiero tam zadałam mu pytanie:
- Zabiłeś już wszystkich, których chciałeś?
(Joffrey?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz