piątek, 6 lutego 2015

Od Argony cd. Joffreya

Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo rozległy się pierwsze nuty utworu. Od razu poczułam znajome osłabienie zmysłów i przejście w stan "zapadnięcia się" w siebie. Nie byłam w stanie teraz rozpoznać otaczającego mnie krajobrazu. Istniała tylko muzyka. Muzyka skoczna, ale melancholijna. Smutna. Gdy rozbrzmiała ostatnia nuta wstępu z moich ust popłynęły słowa delikatnym, melodyjnym, chłopięcym głosem.
Mówi się, że naśladowanie cudzego głosu jest trudne, jednak mi nigdy nie sprawiało większych problemów. W szczególności głos Lena.
Gdy rozbrzmiały ostatnie tony piosenki nastała nieprzenikniona cisza. Dopiero po chwili wróciła świadomość otaczającego mnie świata. Wróciły dźwięki ulicy, wrócił obraz pianina i grającego chłopaka.
Joffrey przez chwilę milczał. Delikatnie przesuwał palcami po klawiaturze instrumentu.
- Co powiesz na jeszcze jedną piosenkę? - zaproponował zamyślony.
- Nie miałabym nic przeciwko, ale obiecałam Hikari'emu, że spotkam się z nim po występie i udamy się na przejażdżkę. Już i tak jestem spóźniona.
- To twój chłopak? - zapytał brunet beznamiętnie, wstając z miejsca i delikatnie układając materiał na klawisze.
- Nie do końca, choć pewnie bardzo by chciał. - Uśmiechnęłam się lekko. - To mój smok.
- Rozumiem. - Chłopak skinął głową. - W takim razie idź.
- Myślę, że nie miałby nic przeciwko jeszcze jednemu pasażerowi - zasugerowałam delikatnie. - Latałeś kiedyś na smoku?
(Joffrey? xP wiem, że tak, ale dramatyzm xP)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz