Spojrzałem na dziewczynę lekko zaskoczony propozycją.
- Tak.- odparłem pochylając się do szyi Yukkiego.
~Daj z siebie wszystko...~ przekazałem mu telepatycznie. Tylko z nim
potrafiłem tak rozmawiać. Właściwie, to on mnie tego nauczył. Yukiteru
wyrównał lot, a jego ruchy stały się zacznie płynniejsze. Przyspieszył
gwałtownie. Wiatr szarpał moje włosy i zapierał dech w piersiach. Te
momenty były cudowne. Kiedy znajdowałem się wysoko czułem się jakbym
uciekał od przyziemnych spraw, wspomnień. Hikari i Argona z łatwością
nas dogonili. Do zamku dolecieliśmy prawie jednocześnie...wyprzedziła
nas dosłownie o kilka cali. Zrównałem się z nią.
- Pokażę ci coś!- zawołałem kierując Yukkiego na tyły zamku. Zaskoczona
poleciała za mną. Zeskoczyłem ze smoka i stanąłem na dość szerokiej
rzeźbionej wnęce pałacu. Dziewczyna po chwili znalazła obok mnie.
- Nie ma tu okien...jesteśmy niewidoczni. To świetne miejsce do
rozmyślań, wiesz? Nikt cię tu nie niepokoi. - powiedziałem siadając.
Yukki oddalił się od nas na znaczną odległość. Hikari znalazł sobie
miejsce na dachu pałacu. Spojrzałem w dół obserwując ludzi. Z tej
wysokości wyglądali jak mrówki. Każda z nich miała swoje problemy, domy,
rodziny...
- Lubisz to miejsce...?- zapytała cicho.
- Tak. Jest odcięte od gwaru miasta i ludzi.- mruknąłem nie podnosząc wzroku. Argona zapatrzyła się na horyzont.
- Nie lubisz tłumów, tak? - spytała z lekkim uśmiechem.
- Nienawidzę.- mój głos zabrzmiał ponuro. - Nie miej za złe mojemu
przyjacielowi. Dużo przeszedł. - dodałem. Poczułem na sobie jej
współczujący wzrok.
- Tobie zaufał.
- Znamy się od dawna. Od bardzo dawna. - powiedziałem ostrożnie. -
znalazłem go zdziczałego i poranionego. W pierwszej chwili chciał mnie
przegryźć na pół. Dopiero potem przypomniał sobie...
- Przypomniał...to znaczy że jeszcze przed oswojeniem miałeś z nim kontakt...- wydawała się lekko zaskoczona.
- Tak...to dość dziwna historia.- mruknąłem spoglądając w innym
kierunku. Zapadło milczenie. Wiedziałem że zżerała ją ciekawość. Nie
wiem co mnie skłoniło do opowiedzenia tego. Może to że tak przypominała
mi moją księżniczkę?
- Urodziłem się w bogatej rodzinie szlacheckiej. Mój ojciec był prawą
ręką króla. - zacząłem. Czułem się strasznie niepewnie. Chyba pierwszy
raz mówiłem to na głos. - Miałem poślubić księżniczkę. Nazywała się
Alayne. Była piękna, dobra, miała prześliczny głos. Przy niej czułem się
wyjątkowy. Chyba tylko ona umiała nade mną zapanować. - zauważyłem
lekki uśmiech na twarzy Argony. - Król był przeciwny zabijaniu smoków,
ale nie mógł tego zabronić. Wielu wrogów czyhało wtedy na tron.
Ograniczył polowania...w podziemiach zamku trzymał czarną "bestię".
Nazywał się Arashi...dopiero potem nazwałem go Yukiteru. Nie chciał
słyszeć starego imienia, więc musiałem je zmienić. Ludzie dowiedzieli
się o tym, wybuchły bunty. Przypuścili szturm na zamek. Chorążowie ojca
Alayne zwrócili się przeciw rodzinie królewskiej. Staraliśmy się ich
bronić. Moi rodzice i jej rodzina...zostaliśmy pojmani. Skazani na
śmierć jak zwykli ludzie. Na dzień przed egzekucją uciekłem. Uwolniłem
smoka. Uciekł, pewnie go potem złapano. Ja wmieszałem się w tłum...Nie
mogłem nic zrobić. Króla i mojego ojca ścięli. Matkę i królową
powieszono. Alayne musiała na to patrzyć. Widziałem jak pętla zaciska
się na jej bladej szyi. Była przerażona. Na sekundę przed śmiercią
wypatrzyła mnie w tłumie. Uśmiechnęła się. Kat kopnął stołek...szamotała
się na tej przeklętej linie a ja nie mogłem nic zrobić. Jej twarz była
biała jak kreda. Następnego dnia wyjechałem. Włóczyłem się trochę po
świecie, potem spotkałem Yukkiego. Najwyraźniej wyrwał się z jakiejś
niewoli. Udało mi się odzyskać jego zaufanie. Wróciliśmy do kraju. Przez
3 tygodnie paliliśmy i niszczyliśmy wioski. Nikogo nie oszczędzaliśmy.
Kobiety, dzieci...wszystkich spaliłem. - poczułem z powrotem gorzki smak
gniewu z tamtych dni.
- Dlatego teraz....
- Uciekam od ludzi? Tak. Nienawidzę ich. To parszywe kundle które
prędzej czy później zagryzą swojego właściciela. Tamtego dnia skazali na
śmierć niewinną dziewczynkę. - Zacisnąłem palce na marmurze.
- Przykro mi....- zaczęła delikatnie.
- Nawet nie wiem po co to mówię. Przypominasz mi ją. Przypominasz księżniczkę, którą mi zabrano.- mruknąłem opuszczając głowę.
Argona?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz