wtorek, 3 lutego 2015

Od Celin - misja 2

Słoneczny dzień wydawał mi się idealny na przechadzkę. Gdy akurat wychodziłam, zauważyłam Viserysa. Przez kilkanaście minut pogrążeni byliśmy w rozmowie o wszystkim i o niczym, gdy nagle zauważyłam coś dziwnego, a zarazem przerażającego. Niecałą przecznicę dalej stało dwóch mężczyzn i rozmawiało. Nie były to jednak przyjazne pogaduszki, gdyż nagle jeden wyciągnął nóż i zaczął grozić temu drugiemu. Czułam się odpowiedzialna, dlatego coraz trudniej było mi skupić się na rozmowie.
- Stało się coś ?- spytał chłopak.
- Ni... Nie - wyjąkałam zdenerwowana
Nagle zauważyłam, że zakapturzeni mężczyźni zaczynają uciekać. W przypływie adrenaliny podjęłam natychmiastowo decyzję.
- Wiesz, jednak tak. - powiedziałam i ruszyłam w stronę przestępstwa
- Księżniczko !
- Przepraszam !
Odwróciłam się tylko raz, po czym z pełną szybkością zaczęłam gonić mężczyzn. Byli szybcy, a na dodatek skakali po murach i ścianach. W pewnej chwili zwolniłam tempa. Byłam pewna, że gdy tylko zniknę z ich pola widzenia, to akcja rozwinie się. Nie myliłam się wtedy... Po jakichś 10 minutach dotarłam na obrzeża królestwa, a to co tam zobaczyłam zmroziło mi krew w żyłach. wyższy z mężczyzn stał z nożem i ranił tego drugiego. Ukryłam się w cieniu drzewa i z szeroko otwartymi oczami wpatrywałam się w ostrze noża zagłębiające się w ciele mężczyzny. W końcu "potwór" rzucił nóż i gdzieś uciekł. Bez wahania podeszłam do nieprzytomnego człowieka. Schyliłam się by zmierzyć jego puls. Był słaby. Za słaby. Ze wszelkich sił starałam się go ratować, lecz... było zbyt późno. Ze łzami w oczach przeniosłam jego ciało poza granicę miasta, i położyłam do wielkiego dołu. Jego ceremonia była krótka - nikt go tu nie znał. Na świeżo skopanej ziemi położyłam tylko charakterystyczny kamień i... oddaliłam się. Byłam zła na siebie, że nie potrafiłam gonić zabójcy. Cóż, może dlatego, że był taki przystojny ? ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz